Więc tak. Krav maga, boks tajski, mma. Kursy pewności siebie, kursy podrywania plus do tego konkretna literatura. Kursy NLP, NLS, program 12 kroków AA miały być remedium na moje lęki, na moje wycofanie, nieśmiałość no i oczywiście na znalezienie miłości mojego życia. Oczywiście w mentalu byłem mistrzem teorii. Sporty walki, też tam gdzieś podniosły tylko moje ego, ale ogólnej transformacji jak nie było, tak nie było. Nie jestem przeciwnikiem wiedzy, czytania czy takiego właśnie rozwoju. Sens w tym, że to było za mało. Była to zmiana w głowie, zmiana powierzchowna. Było to jednak konieczne, każdy etap jest potrzebny i pomocny, aby otworzyć się na nowe i iść do przodu. Uważam, że rozwijać się trzeba cały czas. Nie wolno się zatrzymywać. Bardzo niebezpieczne jest spoczęcie na laurach. Więc praca z ciałem a w szczególności praca z energią seksualną plus czytanie oraz pogłębiane wiedzy według mnie jak najbardziej jest pożądaną mieszanką. Tak, Tantra to praca z energią seksu...
Na wstępie chciałbym wyjaśnić, że nie jestem we wspólnocie AA. Nie jestem jej głosem ani reprezentantem. Piszę wyłącznie o moim doświadczeniu. Tradycje AA jasno mówią o zachowaniu anonimowości, której nie powinno się łamać dla własnej korzyści. Załóżmy, że AA i jej dobro reklamowane są przez znaną, sławną i szanowaną osobę, która zaprzestała pić dzięki wspólnocie AA. Nagle ta osoba przeżywa kryzys i wraca do starego życia. Większość ludzi może sobie wtedy pomyśleć ,, a idź pan w chu.... z takim AA" czy ,, eee te AA, to chyba nie działa" Anonimowość ma też za zadanie chronić nie tyle członka wspólnoty, ile jego rodzinę. Alkoholizm to choroba. Nie leczona, to choroba śmiertelna w 100 %. Picie alkoholu w naszym społeczeństwie jest głęboko zakorzenione. Nasza kultura mocno przesiąknięta jest mocnymi trunkami. Co, nie pijesz? Chyba jesteś chory. Kto nie pije, ten podpierdala. Ze mną się nie napijesz ? No i toast jako samo spełniająca się przepowiednia ,, Do dna ...